Karolina Pala Transport Koni, czyli nie ma rzeczy niemożliwych.

Dodano:2021-04-29

A Karolina

Karolino, czy pamiętasz jakiś szczególnie trudny transport?

Miałam kilka naprawdę ciężkich transportów. Najbardziej jednak w głowie utkwiła mi sytuacja, gdy przewoziłam młodego fryza.

 

To się nieczęsto zdarza?

Fryz? Coraz częściej, szczególnie ostatnio. To grzeczne konie. I ta podróż zapowiadała się spokojnie. Trasa nie była długa, dlatego też byłam jedynym kierowcą. Podczas załadunku koń nie dawał żadnych niepokojących sygnałów, pomimo swojego młodego wieku wszedł sam do koniowozu, poczekał spokojnie na siano i zamknięcie samochodu.

 

Nie trzeba mu było pomagać? Żadnej lonży z tyłu, osób towarzyszących z bacikami czy cukierków na zachętę?

Właśnie nic z tych rzeczy! Wszedł bez problemu!  Jednak po około 20 minutach podróży wpadł na fantastyczny pomysł wskoczenia na żłób, który w moim samochodzie występuje w postaci zabudowanej półki… Takie różne dziwne  sytuacje  mają miejsce przy młodych koniach, dlatego po prostu pomogłam mu wrócić na miejsce i ruszyłam dalej. Kilka chwil później incydent się powtórzył, więc znów zatrzymałam samochód, ustawiłam pasażera i skróciłam uwiązy. Niesforny podróżnik miał jednak inną wizję tej wycieczki. I, jak to mówią, do trzech razy sztuka. Niestety przy trzecim podejściu młodziak pozrywał oba uwiązy, a przy samodzielnej próbie powrotu na miejsce wywrócił się tak  niefortunnie, że wpadł pod przegrodę.

 

To już poważna sytuacja…

No, poważna. I do tego po kilku usilnych próbach wydostania się wpadł w panikę. Bo jak się podnosił, to uderzał grzbietem o przegrodę, która go blokowała. Było groźnie, W takich sytuacjach ciężko zachować zimną krew.

 

A Ty byłaś sama?

Tak. I z jednej strony bardzo chciałam zwierzakowi pomóc, z drugiej strony natomiast wiem, że wchodzenie do przegrody transportowej konia, który się szamocze i jest gotów zrobić wszystko, żeby się ratować, jest bardzo niebezpieczne!

 

Trzeba szybko zapanować nad emocjami.

Prawda jest taka, że jeśli my, osoby transportujące konia, damy się uszkodzić, to już będziemy bezużyteczni i nie pomożemy pasażerowi. Jednak profesjonalny koniowóz jest wytrzymały i przystosowany do  zapewnienia bezpieczeństwa podróżującemu, nawet w tak kryzysowych sytuacjach. Całe wnętrze jest obite gumami i poduszkami amortyzującymi uderzenia, co w tej sytuacji też bardzo pomogło. Przeczekanie momentu paniki i w końcu lekkie zmęczenie walecznego podróżnika pozwoliło mi wreszcie bezpiecznie do niego podejść i ustawić go na miejsce. Na szczęście podczas dalszej podróży nie mieliśmy już żadnych przygód…

 

Coś mu się stało?

Poza otarciami sierści nie doznał uszczerbku na zdrowiu (śmiech). A następne dwie wycieczki odbywał także pod moimi skrzydłami, ale już spokojnie, bez nieprzyjemnych epizodów.

 

Kiedy stwierdziłaś, że transport koni to jest coś, co mogłabyś robić zawodowo?

Moja przygoda z transportem koni zaczęła się już dawno temu, ale było to tylko do celów prywatnych. Pożyczonym koniowozem jeździłam ze swoim koniem, a potem w większym gronie, na treningi do zaprzyjaźnionej stajni. W zasadzie na samym początku koniowóz prowadził kierowca, ale po jakimś czasie jeździło tyle osób, że po prostu nie mieściliśmy się w samochodzie. To były same dziewczyny. I w końcu któraś z nas musiała zostać kierowcą. Miałam z nich wtedy najdłużej prawo jazdy, więc siłą rzeczy padło na mnie. Było wesoło, ponieważ wyjazdy treningowe wypadały zazwyczaj zimą, więc szybko przeszłam chrzest bojowy w ciężkich warunkach pogodowych (śmiech). A zawodowo to profesjonalnym transportem koni zajmuję się od około 5.lat.A Samochód

 

Teraz już masz własny koniowóz?

Tak, własną firmę prowadzę od 3 lat. Najczęściej jeżdżę zestawem składającym się z niezawodnej Cytrynki, czyli z dwukonnego koniowozu, do którego możemy dopiąć dwu- lub trzykonną przyczepę. Zdarza się, że przyczepę podpinamy do busa osobowego, jeśli wymaga tego sytuacja i musi jechać więcej osób.

 

I Ty to wszystko prowadzisz? Taka delikatna dziewczyna???

Zestaw jest dość spory, to prawda. Mamy jeszcze obszerną część bagażową zarówno w koniowozie, jak i w przyczepie, na niezbędny na zawodach sprzęt jeździecki.

 

I masz na to wszystkie uprawnienia?

Oczywiście, zrobiłam wszystkie potrzebne papiery.  Do poruszania się tym całym zestawem niezbędne jest oczywiście prawo jazdy kategorii B+E, a w zależności od gabarytu zestawu także C+E.
Jednakże to nie wszystko! Specyfika transportu, który oferuję, wymaga licencji konwojenta zwierząt, a także wszelkiego rodzaju zatwierdzeń transportu przez Powiatowy Inspektorat Weterynarii. Te dokumenty są regularnie kontrolowane i aktualizowane przez tę instytucję. 

 

Jeździsz też za granicę?

Oczywiście i bardzo lubię te wyprawy. Wożę konie do klinik na badania, przywożę nowe konie właścicielom, jeździmy tez na zawody zagraniczne. Znam angielski i nie mam problemu z poruszaniem się w świecie jeździeckim.


Czy była taka sytuacja, że zrezygnowałaś ze zlecenia, bo koń nie dał się załadować?

Na szczęście nie miałam sytuacji, w której nie dałabym sobie rady z załadunkiem bądź realizacją podróży. Chociaż z przykrością muszę stwierdzić, że istnieją klienci, którzy nie są z nami do końca szczerzy…. Zdarzają się niestety takie konie, które wymagają specyficznego podejścia do załadunku, a także do samego transportu. W takich sytuacjach brak informacji ze strony właściciela znacznie utrudnia nam pracę. Czasem nawet naraża na niebezpieczeństwo nie tylko nas, ludzi, ale także jego czterokopytnego pupila. Może wynika to z przekonania, że odmówimy problematycznego transportu? Dla mnie najważniejsze jest przecież zapewnienie bezpiecznego załadunku, rozładunku, a także na tyle komfortowej podróży, by każda kolejna nie była dla konia przeżyciem. Więc im więcej mam informacji, tym lepiej mogę się przygotować.

 

Często transportujesz konie?

Jeśli chodzi o ilość miesięcznych zleceń… to jest to bardzo ciężko określić. Jeździectwo jest w ostatnich latach bardzo dynamicznie rozwijającą się dyscypliną. Sprzedaż i kupno koni, treningi, zawody, konsultacje, podróże, wakacje, kliniki… A my jesteśmy tylko ludźmi, więc aby móc klientom zagwarantować usługę na najwyższym poziomie, musimy mieć też czas na sen i odpoczynek. Dopasowuję więc kalendarz wyjazdów tak, by mieć chwilę na regeneracje i złapanie oddechu. Zapytań jest wiele, będzie coraz więcej, zawsze jest co robić, więc na brak pracy nie mogę narzekać.  

 

A jak jest z przygotowaniem konia do podróży? Robi to właściciel, czy czasem jest to po Twojej stronie?

To zależy od sytuacji. Czasem dostaję konia już w derce transportowej i ochraniaczach lub owijkach, a czasami musze ubrać delikwenta sama.

 

Co według Ciebie jest bezpieczniejsze, owijki czy ochraniacze?

A KońTo też zależy od konia. Najważniejsze, to dobrze zawinąć owijki, nie za mocno, ale w odpowiedni sposób i na grubych podkładkach, by ucisk był równomierny. Ochraniacze transportowe też są dobre, najważniejsze, by dobrze rzepy trzymały. Nie powinny być więc zniszczone, bo wtedy się zsuwają, a to nie jest bezpieczne. Ochraniacze treningowe mogą ujść tylko na bardzo krótkich dystansach.

 

A derki w transporcie, wiadomo, że są konieczne zimą, a latem?

Latem może być bez derki, a zimą powinna być zawsze.  Derka powinna być przede wszystkim oddychająca i odprowadzająca pot, wtedy nie ma ryzyka, że koń się przeziębi. Zawsze mogą być jakieś emocje, koń może się spocić, więc trzeba go zabezpieczyć. No i rozmiar powinien być dopasowany. Mam klimatyzowany samochód, więc upały nam nie straszne.

 

A kantary, uwiązy? Masz jakieś preferencje?

Dobrej jakości, jak wszystko w jeździectwie, wtedy wiadomo, że karabińczyk się nie zepsuje i koń się nie uwolni z kantara, a uwiąz się nie urwie. Na szczęście w kamerze widzę wszystko, więc szybko mogę zareagować, ale dobry sprzęt jeździecki to bezpieczeństwo konia i człowieka. Warto w to  inwestować.


A czy warto sprawdzać, kto będzie transportował naszego konia?

Oczywiście. W dobie dostępu do Internetu, wszechobecnych mediów społecznościowych myślę, że można i warto poczytać opinie o firmie, której chcemy zlecić transport. Zdecydowanie nie powinniśmy w tej kwestii szukać najtańszej opcji, bo zazwyczaj nie idzie to w parze z jakością. Nie chodzi tu przecież  o przewiezienie szafy czy krzeseł, ale żywego stworzenia, które z pewnością da nam odczuć później, że spotkało go coś przykrego. Każde traumatyczne przeżycie w transporcie może być nie tylko powodem do odmowy wejścia do koniowozu, utrudniającym nam życie, ale mogą też powstać fizyczne urazy. Dlatego warto stawiać na profesjonalistów. Każda firma ma obowiązek umożliwić nam dostęp do licencji i zatwierdzeń transportu, co też warto sprawdzić. 

 

Nie boisz więc konkurencji?

Na drogach jest coraz więcej przyczep i koniowozów. Czy to jednak jest konkurencja? Każdy sam buduje bazę zaufanych klientów, którzy zazwyczaj wolą korzystać ze sprawdzonej i pewnej usługi. Wiele nielicencjonowanych firm próbuje przebijać się przez rynek atrakcyjnymi stawkami, jednak takich przewoźników szybko weryfikują trudne w transporcie konie. 

 

Transport koni to jednak nie jedyne Twoje zajęcie…

A DzieciTak, prowadzę jeszcze treningi jeździeckie. Na co dzień mam przyjemność pracować z fajnymi, zdolnymi zawodnikami młodego pokolenia. Mam pracowite i chętne do treningu dzieciaki. To fantastyczni kandydaci na sportowców. Kto wie, może któremuś z nich będę mogła kiedyś kibicować na Igrzyskach Olimpijskich? (śmiech) Jednak największą satysfakcję daje mi przede wszystkim uśmiech moich zawodników i świadomość, że praca z końmi, treningi sprawiają im przyjemność... Sama też jestem czynnym zawodnikiem, więc mam nadzieję, że przekazuję im wiedzę z najświeższego źródła.

 

Karolino, dziękujemy za tę rozmowę i za kilkuletnią współpracę, za to, że jeździsz z logo Salonu Koński Świat. Trzymamy kciuki za wszystkie Twoje plany.