Są takie kontuzje u konia, których można by łatwo uniknąć. Do nich należą na przykład kulawizny wynikające z niedopasowanego siodła, powodującego bolesność pleców; kontuzje z powodu kiepskiego, zaniedbanego podłoża — zbyt kopnego lub zbyt twardego; czy też kulawizny z powodu złego kucia lub gnijących strzałek. Wszystkim tym kontuzjom możemy zapobiec, jeśli tylko będziemy prawidłowo opiekować się naszym koniem. Dziś spróbujemy Wam podpowiedzieć, jak uniknąć tych ostatnich.
Oczywiście, że tak, ale…
Nie wszyscy mamy szczęście stać w stajni, gdzie wszystko jest idealnie zaprojektowane: widne boksy z oknem są na tyle duże, że koń się w nich swobodnie obraca, sufit jest na tyle wysoko, że zimą jest ciepło, a latem nie jest duszno, a korytarz jest na tyle tak szeroki, że swobodnie miną się dwa konie. Na to nie mamy wpływu. Możemy natomiast zadbać o dobrostan naszych czterokopytnych, tak by były w dobrym zdrowiu długie lata.
Bez kopyt nie ma konia, więc naszym priorytetem powinien być suchy, czysty boks. I nie ma znaczenia, czy nasz koń stoi na słomie czy trocinach: obornik powinien być wybierany na bieżąco. Przechodząc korytarzem możemy zawsze zajrzeć i wybrać, to co koniowi się właśnie „zdarzyło”. To nam pozwoli zaoszczędzić na wymianie ściółki, która też powinna być wybierana regularnie „do czysta”. Wszystko zależy oczywiście od zwyczajów danego konia. Są takie konie, u których boks można by wybierać do samej podłogi codziennie, ale są też takie, które wybrały sobie jedno miejsce na swoje WC i tego się trzymają, a ściółka jest czysta i sucha cały tydzień. Jeśli jednak nie mamy do czynienia z takim arystokratą, a ze zwyczajnym końskim okazem, który potrzebuje naszej codziennej opieki podtrzymującej higienę w boksie, róbmy to jak najczęściej, a unikniemy kłopotliwych procedur pielęgnacyjnych związanych z gnijąca strzałką.
Otóż najczęściej ze stania na wilgotnym podłożu. Czy zauważyliście, że częściej gnije strzałka w przednim kopycie? Koń często „zwalnia” tylną nogę, unosząc ją w powietrzu, natomiast nogi przednie stoją obydwie na ziemi. Grzejąca, brudna, pełna odchodów ściółka szkodzi kopytom, podobnie jak i mokry, błotnisty padok. Na kiepski padok możemy konia nie wypuszczać lub ograniczyć czas przebywania na nim, ale o czysty i suchy boks, w którym koń przebywa w miesiącach jesiennych i zimowych — przez większość doby — musimy zadbać sami. Jeśli nie mamy takiej opieki zapewnionej przez stajnię, a i sami nie przebywamy tam dłużej niż kilka godzin dziennie, spróbujmy umówić się z innymi osobami, które stoją z końmi w naszej stajni, by dbać razem o czystość boksów. Dobre widły, specjalna wybieraczka do trocin, zestaw do wybierania gnoju — szufla ze stalowymi grabiami — oraz mały, ogrodniczy wózek na kółkach ułatwi nam pracę. Bo gnijąca strzałka może na tyle osłabić kopyto, że będziemy musieli zrobić przerwę w treningu, a przede wszystkim wdrożyć procedury higieniczne, dość czasochłonne i długotrwałe. Przy czyszczeniu kopyt u konia warto przydzielić każdemu koniowi jego własną kopystkę — zawieszoną na boksie — a unikniemy rozprzestrzeniania się różnych dolegliwości.
Przede wszystkim możemy to poczuć! Nieprzyjemny zapach, który ulatnia się przy czyszczeniu kopyt kopystką — a robimy to przed wyjściem z boksu, po wyjściu z karuzeli czy padoku, a na pewno po powrocie z treningu — powinien nas zaniepokoić i skłonić do uważnych oględzin. Jeśli do tego w szczelinie strzałki gromadzi się lepka, nieprzyjemnie pachnąca wydzielina, a strzałka jest postrzępiona i pogłębiona — musimy działać natychmiast, by nie dopuścić do poważnego stanu zapalnego, niezwykle bolesnego dla konia.
Uwaga! Jeśli kopyto wygląda bardzo źle należy wezwać weterynarza, który nie tylko wytnie części chore i zaordynuje odpowiednie leczenie, ale będziemy wtedy pewni, że nie jest to rzekomy rak kopyta (objawy są podobne, ale inne są przyczyny).
Gnicie strzałek zwykle powodują bakterie, które znajdziemy w końskim jelicie i w odchodach koni. Może też mieć podłoże grzybicze. Tak czy inaczej kopyto w takich przypadkach należy regularnie myć, dokładnie odkażać i aplikować odpowiednie preparaty na gnijące strzałki.
I tu zaskoczenie: stosowany od lat dziegieć, kiedyś jedyne rozwiązanie przy gnijących strzałkach, nie jest rozwiązaniem najlepszym. Wata z dziegciem wpychana za pomocą kopystki do strzałki zamyka dostęp powietrza i ułatwia rozwój bakteriom gnilnym. Skuteczniejsze są różne maści i płyny, dostępne na rynku, z substancjami, które przyspieszają gojenie kopyta.
Gnijące strzałki można wyleczyć, ale musimy zadbać nie tylko o pielęgnację kopyta, ale o czyste i suche podłoże. Inaczej leczenie się nie uda. Jeśli koń nosi podkowy, to warto okuć otwartą podkową, by zapewnić dopływ powietrza. A jeśli musimy kuć konia — z różnych powodów — na podkowy korekcyjne, z wkładkami, to dbałość o higienę powinna być szczególnie troskliwa — wszystkie resztki podłoża powinny być codziennie usuwane za pomocą kopystki oraz silnego strumienia wody. A potem dopiero aplikujemy lecznicze preparaty.
Ruch jest potrzebny koniowi jak powietrze. Koń powinien zrobić kilkanaście kilometrów dziennie, dlatego konieczność stania w boksie przy różnych kontuzjach często jest przyczyną innych dolegliwości (uwaga na kolki!). Ruch pobudza krążenie krwi, która odżywia tkanki, a więc zapewnia zdrowie całemu organizmowi. Nie inaczej jest z chorymi kopytami, dlatego nie należy doprowadzać do stanu, w którym spacer, ze względu na chore kopyta, sprawia koniowi ból.
Wiosną i latem dobry padok z trawą oraz odpowiednie żywienie ze zbilansowana dietą (tu uwaga na zbyt dużą ilość owsa) zapewni koniowi odpowiednią odporność na resztę roku. Jeśli jednak zaczynają się problemy z kopytami — a często w tym momencie i z sierścią — to znaczy, że odporność spadła. Trzeba się więc przyjrzeć kilku czynnikom. Ale na pewno nie zaszkodzi podanie preparatu z biotyną, która przyspieszy wzrost rogu kopytowego i wzmocni kopyta, na których spoczywa ciężar, bądź co bądź, kilkusetkilogramowego ciała naszego konia.